Na nartach z dziećmi, czyli zjeżdżam, uczę, w cudowny sposób odnajduję rękawiczki/buty/kijki których NA PEWNO NIGDZIE NIE MA, czytam bajki na dobranoc i ćwiczę jogę o nieludzkich porach. Nie wiem, czy dożyję piątku, bo na stołówce nie podają niczego, co miałoby choć ślad witamin. PS. Dowiedziałam się, że nie nadawałabym się do pracy z małymi dziećmi, bo jestem... ZBYT KONKRETNA!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze można dodawać wybierając opcję "Komentarz jako: Nazwa/adres URL"