26.04.2011
23.04.2011
Dalekie wybrzeża ciszy zaczynają się tuż za progiem.
Nie przefruniesz tamtędy jak ptak.
Musisz stanąć i patrzeć coraz głębiej i głębiej
aż nie zdołasz już odchylić duszy od dna.
Tam już spojrzeń żadna zieleń nie nasyci,
nie powrócą oczy uwięzione.
Myślałeś, że cię życie ukryje przed tamtym Życiem
w głębiny przechylonym.
Z nurtu tego - to wiedz - że nie ma powrotu.
Objęty tajemniczym pięknem wieczności!
Trwać i trwać. Nie przerywać odlotów
cieniom, tylko trwać
coraz jaśniej i prościej.
Tymczasem wciąż ustępujesz przed Kimś, co stamtąd nadchodzi
zamykając za sobą cicho drzwi izdebki maleńkiej -
a idąc krok łagodzi
- i tą ciszą trafia najgłębiej.
***
To Przyjaciel. Ciągle wracasz pamięcią
do tego poranka zimą.
Tyle lat już wierzyłeś, wiedziałeś na pewno,
a jednak nie możesz wyjść z podziwu.
Pochylony nad lampą, w snopie światła wysoko związanym,
nie podnosząc swej twarzy, bo po co -
- i już nie wiesz, czy tam, tam daleko widziany,
czy tu w głębi zamkniętych oczu -
Jest tam. A tutaj nie ma nic prócz drżenia,
oprócz słów odszukanych z nicości -
ach, zostaje ci jeszcze cząstka tego zdziwienia,
które będzie całą treścią wieczności.
Miłość mi wszystko wyjaśniła,
miłość wszystko rozwiązała -
dlatego uwielbiam tę Miłość,
gdziekolwiek by przebywała.
w których zbiegają się drogi gwiazd -
O oczy, nieświadome Tego, Kto w was przebywa,
odejmując Sobie i gwiazdom niezmierny blask.
Więc wiedzieć jeszcze mniej, a jeszcze więcej wierzyć.
Powieki powoli zamykać przed światłem pełnym drżeń,
potem wzrokiem odepchnąć przypływ gwieździstych wybrzeży,
nad którymi zawisa dzień.
Boże bliski, przemień zamknięte oczy
w oczy szeroko otwarte -
i nikły podmuch duszy drgającej w szczelinach róż
otocz ogromnym wiatrem.
22.04.2011
20.04.2011
17.04.2011
15.04.2011
14.04.2011
12.04.2011
9.04.2011
3.04.2011
"Władco i mistrzu piękna, cyzelatorze śnieżnych płatków,
Niezrównany wymyślaczu rzeczy,
Wyposażycielu Ziemi, tak przepysznej i innej niż nudny Księżyc,
Dzięki Ci za to wszystko, za ten podarunek.
Ułożyłem modlitwę poranną do Ciebie:
Mieści się w niej z dużą dokładnością wszystko, co najistotniejsze.
„Bądź wola Twoja” – tak to się zaczyna.
Siedziałem nad tym, z przerwami, dwa dni. Nie, żeby miało być gładkie.
(…)
Kim jestem ja, bez wartości, że tyle się natrudziłeś
Nade mną i może podejmiesz ten trud na nowo?
Nie rozumiem; lecz wierzę. Żonkile
Znajdują giętkie repliki na docinki wiatru."
[Fragmenty wiersza Johna Berrymana (1914-1972) „Jedenaście zwróceń się do Pana Boga” w tłumaczeniu Stanisława Barańczaka, cyt. za musierowicz.com.pl]