22.03.2020

Pandemic


What if you thought of it
as the Jews consider the Sabbath—
the most sacred of times?
Cease from travel.
Cease from buying and selling.
Give up, just for now,
on trying to make the world
different than it is.
Sing. Pray. Touch only those
to whom you commit your life.
Center down.

And when your body has become still,
reach out with your heart.
Know that we are connected
in ways that are terrifying and beautiful.
(You could hardly deny it now.)
Know that our lives
are in one another’s hands.
(Surely, that has come clear.)
Do not reach out your hands.
Reach out your heart.
Reach out your words.
Reach out all the tendrils
of compassion that move, invisibly,
where we cannot touch.

Promise this world your love–
for better or for worse,
in sickness and in health,
so long as we all shall live.



Lynn Ungar 3/11/20
Zastanawiam się, w jakim momencie pojawiła się ta tak nowoczesna idea głosząca, że należy ,,coś zrobić" ze swoim życiem, ,,nadać mu sens", jakoś je wykorzystać. Robić coś innego niż jeść, pracować, płodzić dzieci, wierzyć, zapominać, umierać. W ciągu tysiącleci bardzo niewielu myślało o czymś takim; znakomitej większości wystarczało aż nadto, że żyje. Teraz jednak przyjmuje się, że to za mało, że trzeba robić coś więcej.



Martín Caparrós - Głód
Rozdział czwarty,

w którym moja podróż przez morze osiąga punkt kulminacyjny w czasie sztormu, a potem kończy się straszną niespodzianką.

 "Symfonia Mórz" podążała swą samotną drogą przez morze. Dnie kołysały się jeden za drugim, słoneczne, senne, niebieskie. Przed dziobem śmigały to tu, to tam gromadki wodników, a w spienionym kilwaterze ciągnął się ogon chichoczących syren, które karmiliśmy owsianką. Lubiłem czasem, kiedy zapadała noc, zmieniać Fredriksona przy sterze. Przede mną lśniący w świetle księżyca pokład wznosił się powoli i opadał, obserwowałem milczącą wędrówkę fal, chmury i dostojny łuk widnokręgu i ogarniało mnie przyjemne, podniecające uczucie, że jestem równocześnie strasznie ważny i strasznie mały (może jednak bardziej ważny niż mały). Czasem jarzyła się w ciemności fajka Joka, który przychodził usiąść koło mnie na rufie.
 - Przyznaj, że miło jest nic nie robić - rzekł którejś nocy, wystukując fajkę o reling.
 - Ale my robimy - powiedziałem. - Ty palisz, a ja steruję.
 - Żeby choć wiedzieć dokąd! - odparł Jok.
 - To całkiem inna sprawa - odrzekłem z naciskiem, gdyż już wówczas miałem wyraźną zdolność logicznego rozumowania. - Mówiliśmy o r o b i e n i u różnych rzeczy, a nie o tym, co się robi. Znowu masz te swoje Przeczucia? - dodałem niespokojnie.
 - Niee - ziewnął Jok. - Hupp, haff! Mnie jest zresztą zupełnie obojętne, gdzie dojedziemy. Wszystkie miejsca są dobre. Dobranoc na razie.
 - Hej, hej  - odpowiedziałem.

Kiedy Fredrikson przyszedł o świcie zastąpić mnie przy sterze, wspomniałem mu mimochodem o zadziwiającym i całkowitym braku zainteresowania otoczeniem, jakie przejawiał Jok.
 - Hm - zastanowił się Fredrikson. - A może, wręcz przeciwnie, wszystko go obchodzi? Tak sobie, w miarę. Nas obchodzi wyłącznie jedno: ty chcesz być, ja chcę coś robić, mój bratanek chce mieć. A Jok tylko żyje.
 - E tam - powiedziałem. - Żyć potrafi przecież każdy.
 - Hm - odparł Fredrikson. A potem pogrążył się, jak zwykle, w milczeniu, z nosem w brulionie, w którym rysował dziwne konstrukcje maszyn wyglądających jak pajęczyny albo nietoperze.  Niemniej postawa Joka wydaje mi się w jakimś sensie nonszalancka. Mam na myśli to, o czym mówiliśmy: że się tylko żyje. Przecież żyje się i tak, niezależnie od wszystkiego. Według mnie chodzi o to, żeby to mnóstwo ważnych, bardzo istotnych rzeczy, które każdego z nas stale otaczają, umieć przemyśleć, przeżyć, zdobyć. Tyle jest najrozmaitszych możliwości, że włos mi się jeży na karku, gdy o nich pomyślę. A w samym środku tego wszystkiego siedzę ja - i jestem oczywiście najważniejszy.


Pamiętnik Tatusia Muminka, Tove Jansson

Quietness

Inside this new love, die.
Your way begins on the other side.
Become the sky.
Take an axe to the prison wall.
Escape.
Walk out like someone suddenly born into color.
Do it now.
You are covered with thick cloud.
Slide out the side. Die,
and be quiet. Quietness is the surest sign
that you have died.
Your old life was a frantic running
from silence.
 
The speechless full moon
comes out now. 




Rumi
Everything happens, but nothing stays. What remains is only the eternal, that invisible trace that lovers, friends, and children leave with you as a fragrance of their being. Make your heart beat with the vanishing moments and everything will be transformed into poetry. Your love will be sweet, your soul open and vulnerable--your life will become a garland of many important and unique moments.

Rumi