23.12.2011

"Futuryzm jest pewną formą świadomości, stanem psychicznym, który każda świadoma jednostka musi dzisiaj przejść, zanim go nie przezwycięży. Walka jest jedna, drogi jej i rezultaty - różne... Kto nigdy nie miał swojego manifestu, kto nic nie porzucał, nie ma w życiu nic do powiedzenia". (B. Jasieński)

22.11.2011

"14. Można trwać w przekonaniu, że pozostające wciąż w strefie planów dzieło, gdyby zostało wykonane, wyszłoby kiepskie. Jednak jeszcze gorsze będzie to, którego nigdy się nie wykona. To, które się wykonuje, zostaje przynajmniej wykonane. Chociaż kiepskie, będzie istnieć, tak jak nędzna roślina w jedynej doniczce na oknie mojej kalekiej sąsiadki. Ta roślina jest jej radością, a czasem również i moją. To, co piszę i co uznaję za złe, może pozwoli innej smutnej czy przygnębionej osobie na chwilowe oderwanie uwagi od czegoś znacznie gorszego. To mi wystarczy. Albo mi nie wystarczy, ale odpowiada jako pewna postawa - a takie jest całe życie. 

Nuda, która zawiera jedynie przeczucie jeszcze większej nudy, żal, odczuwany już teraz, że jutro będzie się żałowało tego, iż dzisiaj czuło się żal - wielkie kombinacje pozbawione prawdy i zastosowania, wielkie kombinacje... 

...gdzie, skulona na ławce podrzędnej stacji, moja pogarda zasypia w płaszczu zniechęcenia...
...świat wyśnionych obrazów, z których składa się zarówno moja wiedza, jak i moje życie...

Nie czuję ani męczącego, ani trwałego zaabsorbowania chwilą obecną. Łaknę czasu w całej jego rozciągłości i bezwarunkowo chcę być sobą".

[Księga niepokoju, F. Pessoa]
Na wskroś nieracjonalna, codziennie próbuję oddać decydujący głos zdrowemu rozsądkowi...

21.11.2011

Jeśli walczysz z sobą i nie wygrywasz, to przynajmniej znaczy, że masz godnego przeciwnika. W kontekście "dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą" - pokrzepiające. ;)

4.10.2011

Chwile jasności, jak je zatrzymać?

Bałagan w głowie narasta, gubię się we własnych emocjach i pragnieniach, a potem przychodzi chwila olśnienia i potrzeba tak dużo samodyscypliny, żeby nie pozwolić tej wizji umknąć. Postanowić coś i konsekwentnie zrealizować, zanim emocje znów zaciemnią obraz.

Wyplątać się z relacji, która choć wygodna i przyjemna, nie jest właściwa.
Podjąć wysiłek i uciszyć głosy, które usprawiedliwiają wszystko zmęczeniem i ludzką słabością.
Być dla siebie wyrozumiałym i wymagającym.
Kierować się wewnętrzną mądrością, a nie tym, jak "ludzie robią".
Można wielu rzeczy nie wiedzieć, ale czasami niektóre się wie.
"Stajesz się odpowiedzialny za wszystko, co oswoiłeś".
Nie da się zawiesić odpowiedzialności.
Nie ma czasu, żeby porządkowanie spraw odkładać na później.

10.09.2011

Powrót
[Kazimiera Iłłakowiczówna]

Wracam do prostych rzeczy - do pyłów tańczących w próżni,
do małego ślepego pająka, co się barwą od ściany nie różni,
do drżących w słocie okiennic głośnego, gorzkiego szlochu,
do szpar ciekawych w podłodze, pełnych zagadek i prochu.
Wracam z zawiłej drogi zwycięskiej, wracam z podboju
do tajni mysiej nory, ukrytej w kącie pokoju,
do strasznej śmierci dzięcioła, do przygód okropnych jeża,
do niepojętej ucieczki sowy i nietoperza.

Coraz jest prościej, ciszej... coraz bezpieczniej, jaśniej...
Wracam - jak smok znużony - do starej, starej baśni.

3.05.2011

K.K. Baczyński

Wieczory


Nie wystarczy nas na to milczenie

i płacz za umarłym czasem.

Rosną na ścianie, w ogień schodzą cienie.

Obce przeszły, zostały nasze.


Jak zwierzęta łaskawe u ognia mrucząc

otulą nas w futro, nim je wchłonie

noc wargami spalona i sen,

nim ich nie zdejmą nagie dłonie.


I zamyślenie tylko jest, a łez

nie będzie, nim się nie odnowi

w ruinach kwiat, a w ciele człowiek

i pod stopami śniegu chrzęst.


III 42 r.


Rorate coeli

Spuście rosę, niebiosa, duchy nieobjęte,
i sztaby blasku białe, zwiastujące pieśni,
żeby, co żyje - życiem nie było przeklęte
i stało się jak światło w ciele - nie cielesne.

Spuśćcie rosę, niebiosa, fale mórz złotawe
i szczerość oczu, która jak zwierzęca - czysta,
a jeśli dzień - niech rośnie jak kolumny trawa,
a jeśli noc - niech będzie już noc wiekuista.

Spuśćcie rosę, niebiosa, rozróżnienie czynów,
i krople takie jasne, by koroną było
to, co jest nazywane za potęgę - miłość
i przez niedopełnianie pozostaje winą.

Spuśćcie rosę, niebiosa, fale mórz złotawe
na głowy pochylone, by to, co jest mądrość,
nie odchylało na dół jak po płatku płatek
ludzi do głuchych studni i pożogi lądów.

Spuśćcie rosę, niebiosa, aby elementy,
które są ku świętości, uczyniły świętym
i podsycane duchów płomieniem, powstały
jak łodygi wzrastania i owoce chwały,
a opadając liśćmi zwycięstwa jak złoto,
lot uczyniły dla nas albo nas dla lotu.


Wielkanoc 42 r.


Do Basi - Z wiatrem

Jesienie rok za rokiem idą,
gwiazdy jak deszcze szyby tną.
Zielone łanie na polanie,
u okien huczy serca bąk.

Nie płacz, kochana, lat złowrogich,
spod twoich rzęs zielony liść,
ptaki i drzewa trysną, drogi,
po których dalej trzeba iść.

Liście opadły. Wrócą liście
i modlitewne łuki gór,
przeminą ludzie w nienawiści,
zostanie trzepot ptasich piór.

Knieje się pienią - tylko pomyśl -
w powietrza falującym tchu
niedźwiedzi pomruk zaczajony,
niebieski jezior duch.

Nie płacz, kochana. Śpij w cierpieniu,
na dłoni mojej drżący ptak,
rzekom i mnie, i wiosen cieniom,
i miłowaniu lat.

Przeminie łoskot burz gwiaździstych,
nie stanie ludzkich burz.
Nam, śpiewającym pieśni czyste,
serce rozetnie czas jak nóż,

Bo już kolebią aniołowie
imię - jak złote imię gwiazd,
próchnieje pod stopami czas,
zostaje wieniec chmur na głowie.

Bo już kolebią aniołowie
na niewidzialnych dłoni śnie
proste jak sosna, czyste dnie
rosnące w ptasim słowie.

29 IX 1942

1.05.2011


"księżyc hak
gwoździe gwiazd
przytrzymują niebo
co na głowę chce mi spaść"

[hey, faza delta]

26.04.2011


"Szare Szeregi. Powstanie Warszawskie. Zastanawiam się, co ciągnie mnie tak bardzo do czytania, wciąż na nowo, wspomnień z tamtego okresu. I upewniam się, że tym magnesem jest szczęście obcowania z ludźmi - jasnymi, czystymi i prawymi, odważnymi i szlachetnymi w stopniu najwyższym, i bohaterami, którzy już na zawsze pozostaną wspaniali".

(M.Musierowicz)

23.04.2011


Dalekie wybrzeża ciszy zaczynają się tuż za progiem.
Nie przefruniesz tamtędy jak ptak.
Musisz stanąć i patrzeć coraz głębiej i głębiej
aż nie zdołasz już odchylić duszy od dna.

Tam już spojrzeń żadna zieleń nie nasyci,
nie powrócą oczy uwięzione.
Myślałeś, że cię życie ukryje przed tamtym Życiem
w głębiny przechylonym.

Z nurtu tego - to wiedz - że nie ma powrotu.
Objęty tajemniczym pięknem wieczności!
Trwać i trwać. Nie przerywać odlotów
cieniom, tylko trwać
coraz jaśniej i prościej.

Tymczasem wciąż ustępujesz przed Kimś, co stamtąd nadchodzi
zamykając za sobą cicho drzwi izdebki maleńkiej -
a idąc krok łagodzi
- i tą ciszą trafia najgłębiej.

***

To Przyjaciel. Ciągle wracasz pamięcią
do tego poranka zimą.
Tyle lat już wierzyłeś, wiedziałeś na pewno,
a jednak nie możesz wyjść z podziwu.

Pochylony nad lampą, w snopie światła wysoko związanym,
nie podnosząc swej twarzy, bo po co -
- i już nie wiesz, czy tam, tam daleko widziany,
czy tu w głębi zamkniętych oczu -

Jest tam. A tutaj nie ma nic prócz drżenia,
oprócz słów odszukanych z nicości -
ach, zostaje ci jeszcze cząstka tego zdziwienia,
które będzie całą treścią wieczności.

***

Miłość mi wszystko wyjaśniła,
miłość wszystko rozwiązała -
dlatego uwielbiam tę Miłość,
gdziekolwiek by przebywała.

***

Stać tak przed Tobą i patrzeć tymi oczyma,
w których zbiegają się drogi gwiazd -
O oczy, nieświadome Tego, Kto w was przebywa,
odejmując Sobie i gwiazdom niezmierny blask.

Więc wiedzieć jeszcze mniej, a jeszcze więcej wierzyć.
Powieki powoli zamykać przed światłem pełnym drżeń,
potem wzrokiem odepchnąć przypływ gwieździstych wybrzeży,
nad którymi zawisa dzień.

Boże bliski, przemień zamknięte oczy
w oczy szeroko otwarte -
i nikły podmuch duszy drgającej w szczelinach róż
otocz ogromnym wiatrem.

(K.Wojtyła)

22.04.2011


"Braterstwo oznacza utożsamienie się z kimś drugim, nieoddzielanie jego losu od swojego; więcej nawet - widzenie jego niebezpieczeństwa wyraźniej niż swego, doznanie, że jego śmierć jest trudniejsza do przeżycia niż własna. Braterstwo jest łatwością przekraczania tych granic, które filozofowie głoszący samotność człowieka uznają za nieprzekraczalne (...) Tkwiliśmy głęboko wewnątrz m y ..."

[Jan Strzelecki, Reminescencje sentymentalne, fragment]

20.04.2011


"Książki spowijały całą ziemię, cały świat w tęsknotę za czymś lepszym i każda z nich była jak serce utrwalone na papierze za pomocą znaków i słów, które zaczynały żyć w chwili, gdy stykały się z nimi moje oczy i mój rozum.
Nieraz płakałem czytając - tak pięknie mówiła książka o ludziach, tacy byli drodzy i bliscy. Niby jakieś cudowne ptaki z bajek śpiewały książki, śpiewały o tym jak różnorodne i bogate jest życie, jak śmiały jest człowiek w swym dążeniu do prawdy i dobra". (M.Gorki)

15.04.2011


"W ogromnym, kilkunastostronicowym liście [Alek] namawia Basię: 'Staraj się pisać jak najwięcej na temat wszystkiego, co Cię interesuje. Staraj się swoje głębsze myśli jakoś konkretyzować, chwytać na gorąco i choć w punktach >>na papier przelewać<<. (...) Reasumując - chodzi o to, aby swe zdolności i zainteresowania rozwijać i kształcić, a nie czasami tylko je do lotu i na pokaz rozwijać. To nie tylko potrzeba, ale i obowiązek. Dług wobec Tego, który to nam dał, i wobec tych, wokół których żyjemy'.
Basia nie pozostaje mu dłużna. Znając kompleks Alka, który potrafi nazwać się 'wekslem bez pokrycia', osiemnastolatka radzi: 'Musisz się stać panem siebie. Nie ma dnia bez zwycięstwa nad sobą! (...) Mały, czy Ty się codziennie modlisz? Trzeba z Bogiem rozmawiać. Wspominałam Ci kiedyś o modlitwie Kto się w opiekę, zobaczysz, jaka jest żywa i aktualna... Tak bym chciała, żebyś się nie czuł jak weksel bez pokrycia, jak bierny pionek w rękach swoich wad. Tak bym chciała, żebyś zwyciężył".

["Pięknie umierać i pięknie żyć" (B. Wachowicz) - wstęp do "Kamieni na szaniec" - fragment, listy Alka i Basi]


("Wiesz, Marylko, zdumiewające jest, co też ludzie widzą we mnie, że tak życzliwie mnie oceniają. Nieprzyjemnie jest być niedocenionym, ale głupio jest być przecenionym. Czasami jak mi się to wszystko udaje, gdy z min i głosów otoczenia wyczuwam pochwały, mam takie uczucie, jakbym był wekslem bez pokrycia... Tyle jest we mnie ujemnych stron, niedociągnięć. (...) I to moje lenistwo, które tak trudno przezwyciężyć, i to głupie pyszałkowate gonienie za niecodziennością...")

14.04.2011

W środku bitwa za bitwą, na wszystkich frontach...


12.04.2011

"Peace isn’t a permanent state. It exists in moments. Fleeting. Gone before we knew it was there. We can experience it at any time, in a stranger’s act of kindness, a task that requires complete focus or simply the comfort of an old routine. Everyday we all experience these moments of peace. The trick is to know when they’re happening so that we can embrace them, live in them. And finally let them go". [Derek in GA 6x07]


"Następne dnie podróży prowadziły nas od ekstazy do ekstazy. Jezioro, coraz węższe, zmieniało się w taflę napiętą, niemal wypukłą od parcia prądu, który już był Renem. Każde pchnięcie wiosła podrywało naszą kanadyjkę do skoku. Naszej fizycznej radości nie osłabiał deszcz, lejący prawie bez przerwy. Dalej, na Renie, niosło nas tak szybko, że główna robota polegała na sterowaniu. Bez przerwy od dzioba do tyłu biegło ostrzeżenie o skałach czy pniach drzew. Ale radość była nie tylko fizyczna. Zakręt rzeki krył tajemnicę i kiedy odsłaniała się, zapierała nam oddech. Jeżeli gdzie, to tutaj wolno powiedzieć, że przenikaliśmy w kraj zaczarowany. Nad zieloną wodą zwisały ze stromej spadzizny gałęzie, tworząc groty, na pewno apartamenty nimf. Na gałęziach mogliby siedzieć wojownicy Delawarów z powieści Fenimore'a Coopera. Wyżej obracały się winnice na stokach i zamki.

Łapczywość spojrzenia była tym większa, że na całą tę bujność (powrót do raju utraconego) rzucało się okiem tylko z ukosa, ocierając ramieniem pot z twarzy. Czasami, na krótko, kiedy zdradliwości rzeki wymagały mniej uwagi, kładło się wiosło na kolanach i wiedziało się, że nic z tego, co się mija, nie będzie nigdy znowu dane, że trzeba to wziąć na zawsze".

(...)
"[W General Gouverment] dźwignąłem się wreszcie na jeden z takich progów, kiedy zaczynamy stawać się wreszcie, kim być powinniśmy, i upojeni, i trochę przerażeni ogromem drogi do przebycia".

(...)
"Jeżeli jednak komuś udaje się wydobyć z takiej czeluści i wydawać książki w różnych językach, kłamałby, przypisując to swoim zasługom. Prowadziła mnie Ręka. Nic o niej nie wiem poza tym, że zbyt cudownie działa, inspirując przyjaznych nam ludzi, aby wątpić o jej istnieniu.

Klasycznym skutkiem wszelkich nagłych zwrotów i zerwań jest rozpamiętywanie swojej bezwartościowości, pastwienie się nad sobą, delectatio morosa. Nie wyleczyłbym się z niej, gdyby nie piękno ziemi. Przezroczyste, jesienne ranki w alzackiej wiosce między winnicami, szeleszczące suchymi liśćmi kasztanów ścieżki na alpejskim zboczu nad Izerą, surowe światło wczesnej wiosny na Jeziorze Czterech Kantonów koło skały Schillera czy mała rzeka pod Perigneux, nad której taflą, w upale lipca, kolorowe cienie lotu rysują zimorodki - to skłania do zgody na wszechświat, czyli do jakiej takiej pobłażliwości wobec siebie".

(...)
"A przecie królestwo Natury nie jest naszym domem, należymy do niego, równocześnie do niego nie należąc. W tym królestwie konieczność jest jedynym dobrem, inaczej niż dla nas. Stawanie się w naszym królestwie, Historii, podlega zupełnie innym prawom, wyrasta z nas, z naszych, najdrobniejszych nawet, czynów".


[Cz. Miłosz, Rodzinna Europa, fragmenty]

9.04.2011


and it takes your breath away


3.04.2011

"Władco i mistrzu piękna, cyzelatorze śnieżnych płatków,

Niezrównany wymyślaczu rzeczy,

Wyposażycielu Ziemi, tak przepysznej i innej niż nudny Księżyc,

Dzięki Ci za to wszystko, za ten podarunek.

Ułożyłem modlitwę poranną do Ciebie:

Mieści się w niej z dużą dokładnością wszystko, co najistotniejsze.

„Bądź wola Twoja” – tak to się zaczyna.

Siedziałem nad tym, z przerwami, dwa dni. Nie, żeby miało być gładkie.

(…)

Kim jestem ja, bez wartości, że tyle się natrudziłeś

Nade mną i może podejmiesz ten trud na nowo?

Nie rozumiem; lecz wierzę. Żonkile

Znajdują giętkie repliki na docinki wiatru."


[Fragmenty wiersza Johna Berrymana (1914-1972) „Jedenaście zwróceń się do Pana Boga” w tłumaczeniu Stanisława Barańczaka, cyt. za musierowicz.com.pl]

26.03.2011

"And now, the end is near,
And so I face the final curtain.
My friends, I'll say it clear;
I'll state my case of which I'm certain.

I've lived a life that's full -
I've travelled each and every highway.
And more, much more than this,
I did it my way.

Regrets? I've had a few,
But then again, too few to mention.
I did what I had to do
And saw it through without exemption.

Yes, there were times, I'm sure you knew,
When I bit off more than I could chew,
But through it all, when there was doubt,
I ate it up and spit it out.
I faced it all and I stood tall
And did it my way.

I've loved, I've laughed and cried,
I've had my fill - my share of losing.
But now, as tears subside,
I find it all so amusing.

To think I did all that,
And may I say, not in a shy way -
Oh no. Oh no, not me.
I did it my way.

For what is a man? What has he got?
If not himself - Then he has naught.
To say the things he truly feels
And not the words of one who kneels.
The record shows I took the blows
And did it my way.

Yes, it was my way".

21.03.2011

"Morska analogia okazuje się tu znowu pomocna. Samotność żeglarza pośród obojętnego oceanu nie mogła oznaczać bezsensownego zbłąkania. Była próbą. Próbą sensu i ładu, które nosimy w sobie, nie znając ich istoty. Czegoś, co nazywamy słowami: honor, wierność, odwaga, a nie słowem: korzyść.

(...) Między burtami wąskiego pokładu żaglowca, otoczony nieliczną gromadką załogi, był nieustannie świadomą cząstką równania: z jednej strony myśląca nietrwała drobina - z drugiej ogrom, wieczny i obcy, chaotyczny na pozór, choć może podporządkowany jakiejś nieodgadnionej harmonii, cudowny i przerażający, wobec którego trzeba być kimś, trzeba być sobą, żeby samemu nie rozpłynąć się w chaosie".
(J.J.Szczepański, List do Juliana Stryjkowskiego, fragment)

16.03.2011

"Don't wonder why people go crazy. Wonder why they don't".

14.03.2011

"...it's a lion fight. So chin up, put your shoulders back, walk proud. Don't lick your wounds. Celebrate them. The scars you bear are the signs of competitor. You're in a lion fight...
Just because you didn't win, doesn't mean you don't know how to roar!"
[GA4x12]

13.03.2011


"Tak samo było z religią, w której nas wychowywano. Złagodzono jej ostrza, uczyniono z niej narzędzie cnotliwego samozadowolenia. Nie mieliśmy czasu na ponowne docieranie do źródeł. Potrzebowaliśmy natychmiastowych uzasadnień dla imperatywnego, nie podlegającego dyskusji TAK TRZEBA - jedynego objawienia oświetlającego nasze ryzykowne drogi. Skuteczniej niż ktokolwiek inny uzasadnień takich dostarczał wielu spośród nas Joseph Conrad - sceptyk i romantyk (jak my), świadom, podobnie jak my, grozy istnienia, przeświadczony głęboko o bezprzedmiotowości wszelkich dociekań prawd ostatecznych i wobec tego widzący istotny sens życia w ocaleniu poczucia ludzkiej godności - owego jedynego śladu najwyższej prawdy czy boskości, jaki jesteśmy w stanie rozpoznać w sobie i określić. Walczący w rozproszeniu i w mroku, zdani przeważnie na sąd własnego sumienia, przyjmowaliśmy tę postawę spontanicznie, ponieważ czasy wymagały od nas męstwa bez złudzeń i wierności, która sama w sobie musi być nagrodą. A że bywaliśmy w gorliwości naszej dziecinni, to też zrozumiałe".
[J.J.Szczepański, Przed nieznanym trybunałem]

27.02.2011

"Tylko dajcie mu czas,
dajcie czasowi czas.
(Zwólcie czarnym potoczyć się chmurom
Po was przez nas i między ustami,
I oto dzień przychodzi, nowy dzień,
One już daleko, daleko za górami!)
Tylko dajcie mu czas,
Dajcie czasowi czas,
Bo bardzo, bardzo,
Bardzo szkoda
Byłoby nas!"

Tylko dajcie mu czas... :)

17.02.2011

Odyseja Kota imieniem Homer, Odyseja Miczka


Gwen Cooper to kobieta, która w najtrudniejszym momencie swojego życia zaopiekowała się kociakiem pozbawionym w wyniku choroby oczu. Po 12 latach opisuje tę historię. Poniższy fragment to jej odpowiedź na pytanie, dlaczego przygarnęła Homera.


"Tak się złożyło, że uchwyciłam przebłysk czegoś, w co w tym akurat momencie desperacko pragnęłam wierzyć. Mianowicie, że człowiek ma w swoim wnętrzu coś tak istotnego i dzielnego, iż nic na świecie - ani ukochany mężczyzna, ani pracodawca, ani trauma - nie jest w stanie tego wymazać ani go tego pozbawić. I jeśli posiadacie ten rodzaj niezniszczalnego rdzenia, nie tylko pozostanie on z wami na zawsze, ale w waszych najczarniejszych momentach także inni go w was dostrzegą i pomogą wam cało wyjść z opresji, zanim to najgorsze stanie się faktem.

Innymi słowy - jak mawiała moja babcia: "Bóg pomaga tym, którzy sami sobie pomagają". Skoro rozpoznałam w kociaku te wszystkie cechy i dlatego właśnie zabrałam go do domu, to znaczy, że moja teoria była słuszna.

A więc nie adoptowałam Homera, bo taki z niego słodki mały bystrzak, ani nie dlatego, że tak bardzo mnie potrzebował. Adoptowałam go, ponieważ gdy widzisz w drugiej istocie coś tak fundamentalnie wartościowego, to nie oglądasz się na żadne racje - jak nieodpowiedni moment czy ujemne konto - które mogłyby ją od ciebie oddalić. Wiesz tylko, że musisz znaleźć dość siły, aby zbudować wokół niej swoje życie, obojętne, jakim kosztem.

Czyniąc tak, człowiek zaczyna czuć, że jest godzien podziwu."

(Gwen Cooper, Odyseja Kota imieniem Homer)


9.02.2011

"Why would I think such things
Crazy thoughts have quick wings
Gaining momentum fast
One minute I am fine
The next I've lost my mind
To a fake fantasy

And none of these
Thoughts are real
So why is it that I feel
So cut up and so bad
I need to take control
Cuz my mind is on a roll
And it isn't listening to me

Mirror, mirror on the wall
Who's the dumbest of them all
Insecurities keep growing
Wasted energies are flowing
Anger, pain and sadness beckon
Panic sets in a second

Be aware it's just your mind
And you can stop it anytime"

[Save me, Jem]

24.01.2011

"In a time of need only few can see what's wrong

millions tend to crawl but only those who choose can make it through this all,

only few can sing like lions 'cause we sing until we're gone

and we've got each others backs until we're back where we belong"

[Hollywood Undead, This love, this hate]

8.01.2011

"Jesteśmy z drogi mlecznej
Z prawd z duszy tej odwiecznej
I mimo wahań sprzecznych
Wśród zdań tych ostatecznych

My międzygwiezdni tylko przyjezdni
Chwilowo ziemscy całkiem współcześni"

[sł. Leszek A. Moczulski, muz. Grzegorz Turnau]