17.02.2011

Odyseja Kota imieniem Homer, Odyseja Miczka


Gwen Cooper to kobieta, która w najtrudniejszym momencie swojego życia zaopiekowała się kociakiem pozbawionym w wyniku choroby oczu. Po 12 latach opisuje tę historię. Poniższy fragment to jej odpowiedź na pytanie, dlaczego przygarnęła Homera.


"Tak się złożyło, że uchwyciłam przebłysk czegoś, w co w tym akurat momencie desperacko pragnęłam wierzyć. Mianowicie, że człowiek ma w swoim wnętrzu coś tak istotnego i dzielnego, iż nic na świecie - ani ukochany mężczyzna, ani pracodawca, ani trauma - nie jest w stanie tego wymazać ani go tego pozbawić. I jeśli posiadacie ten rodzaj niezniszczalnego rdzenia, nie tylko pozostanie on z wami na zawsze, ale w waszych najczarniejszych momentach także inni go w was dostrzegą i pomogą wam cało wyjść z opresji, zanim to najgorsze stanie się faktem.

Innymi słowy - jak mawiała moja babcia: "Bóg pomaga tym, którzy sami sobie pomagają". Skoro rozpoznałam w kociaku te wszystkie cechy i dlatego właśnie zabrałam go do domu, to znaczy, że moja teoria była słuszna.

A więc nie adoptowałam Homera, bo taki z niego słodki mały bystrzak, ani nie dlatego, że tak bardzo mnie potrzebował. Adoptowałam go, ponieważ gdy widzisz w drugiej istocie coś tak fundamentalnie wartościowego, to nie oglądasz się na żadne racje - jak nieodpowiedni moment czy ujemne konto - które mogłyby ją od ciebie oddalić. Wiesz tylko, że musisz znaleźć dość siły, aby zbudować wokół niej swoje życie, obojętne, jakim kosztem.

Czyniąc tak, człowiek zaczyna czuć, że jest godzien podziwu."

(Gwen Cooper, Odyseja Kota imieniem Homer)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze można dodawać wybierając opcję "Komentarz jako: Nazwa/adres URL"